Do zbudowania, Językowo, Najnowsze, Pozostałe

Jak pokochałam francuski

Oto jak francuski stał się moją pasją, pisałam już kiedyś:

Jesteś do bani.
Nie umiesz.
Nie nadajesz się.
Co ty TUTAJ właściwie robisz?!

Zniechęcenie. Zaczynała w TO powoli wierzyć. Znienawidziła co dotychczas kochała. A pokochała przypadkiem.

Zaczęło się już w podstawówce. Pół roku sprawiło, że zachciała więcej (MIELIŚMY KÓŁKO FRANCUSKIEGO W SZKOLE, NA KTÓRE ZAPISAŁAM SIĘ, BO SZŁY KOLEŻANKI)*. Przez pięć i pół kolejnych lat nie było niczego (CHCIAŁAM CHODZIĆ NA DODATKOWE ZAJĘCIA, DO SZKOŁY JĘZYKOWEJ, LECZ NIESTETY DO TEGO NIE DOSZŁO). Znaczy było, ale nieudolnie. Bo jak taki dzieciak bez pomocy płyt CD chociażby, jest w stanie coś wynieść, się czegoś nauczyć? (PRÓBOWAŁAM UCZYĆ SIĘ SAMA, ALE NIE ZNAJĄC ZASAD WYMOWY, BYŁO MI OKROPNIE CIĘŻKO. KIEDY W LICEUM OKAZAŁO SIĘ, ŻE MAMY OBOWIĄZKOWY FRANCUSKI, BYŁAM PRZESZCZĘŚLIWA. NIE ZDAWAŁAM JEDNAK Z NIEGO MATURY.
WYBIERAJĄC STUDIA, ZAREJESTROWAŁAM SIĘ NA  TURYSTYKĘ ORAZ FILOLOGIĘ. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TAKIEGO PRZEBIEGU AKCJI,  ALE „PECH” CHCIAŁ, ŻE DOSTAŁAM SIĘ TYLKO NA FILOLOGIĘ. I BARDZO DOBRZE!) 

Nie wierzę w przypadki.

W reszcie robiła TO co lubiła. Ale nie zdawała sobie sprawy, że TO LUBIENIE stało się jej pasją. Do czasu kiedy dowiedziała się, że jest do niczego. Masz rację Kobieto. Właściwie, to nie zrobiłam nic więcej. Tylko TO co było trzeba. A czasem nawet mniej. Zniechęcenie, złość ITePe, ITeDe.

Tydzień Ewangelizacyjny.
English Camp Skoczów.
English Camp for Children Cieszyn.
Auschwitz, Kraków.

I ta rozmowa. Przecież NIC nie mogło od tak po prostu zniknąć! Wróciła TA PASJA i świadomość, że TO jest TYM, co lubiła, lubi i będzie lubić.

 

Że też miałam czelność takie smęty i żale wypisywać na blogu… Dziś nie potrafię tego zrozumieć. Niemniej, pozwolę sobie posiłkować się swoimi starymi wypocinami.
Tekst powstał kiedy oczywiście oblałam egzamin (i tu pragnę dodać, że kampania wrześniowa dotykała mnie przez pierwsze dwa lata studiów). I nawet wiem z czego! Bardzo się wtedy zdenerwowałam, bo ten oblałam ze stresu. Po prostu języka mi w gębie zabrakło! Kobieta mnie pyta, a ja, no cóż, wiem, ale nie powiem. Dodatkowo miałam jeszcze inne egzaminy, które przechodziły na wrzesień. Aż trzy kampanie nie należały do najpiękniejszych. Zresztą, czy zdawanie we wrześniu jest piękne?
Różne ma się gusta, według mnie, niekoniecznie.

Po tymże smutnym wydarzeniu, znienawidziłam francuski. Aż rzygać mi się chciało (przepraszam za wulgaryzmy), kiedy słyszałam coś w tym języku. W wakacje więc, nie robiłam nic. Znaczy byłam na English Campie, gdzie miałam okazję rozmawiać z pewną dziewczyną, która uświadomiła mnie, że nie może to wszystko tak wyglądać. Że mam „spiąć poślady” i brać się do roboty. No to się wzięłam. Zdałam dwa egzaminy, a trzeciego nie. I wtedy właśnie zaczęła się moja niesamowita przygoda z „dziekanką”, o której można przeczytać TU.

__________________________________________________________________
* tekst dużymi literami został napisany dzisiaj gwoli wyjaśnień.

1 myśl w temacie “Jak pokochałam francuski”

Dodaj komentarz